Wyżal się, czyli...

... Co was dziś wkurzyło?
Mnie osobiście od rana wpieniają Walentynki. Nie lubię po prostu. Komercyjne święto, podczas którego wszystko, co różowe i tandetne robi się modne. Ale mój miś od Natki był ładny, mimo wszystko. xD

Taak, zgadzam się. Walentynki są beznadziejne. Dlaczego akurat 14 lutego trzeba wyznawać miłość, dawać róże, czekoladki itd. Przecież można to robić innego dnia, a może nawet codziennie! Dla mnie to bez sensu ;|
A wkurzyło mnie to... Nie wiem czemu ale jestem jakoś dziwnie samotna Sad

Mowa tu o płci męskiej Sad

Hm... Z tego, co zrozumiałam, Słońce, masz trzynaście lat. Nie martw się, nadrobisz. Wink

Oo. Wczoraj okazało się, że blog mój i Jane został najzwyczajniej w świecie usunięty. No kurde no, tak się nie robi. ;/ I jeszcze nie wiemy, dlaczego. ;/

O.O *zszokowany* który blog wam usunęli...?

[link widoczny dla zalogowanych]
Jedyna dobra strona to to, że był tam TYLKO opis bohaterów. Bo gdyby usunęli podążając, to bym chyba łeb ukręciła komuś.

Julciu, żeby tylko. A nadzieję odtworzyłam, ale po prostu nie rozumiem czemu onet się przyczepił? ;/

A teraz ja się wyżalę w sposób szkolny, bo niby mam ferie, ale co z tego, bo po nich szykuje się sprawdzian z matmy, fizyki, polskiego, angielskiego. Lekcja z historii na której nauczycielka będzie nas pytała z 60 pytań z I semestru. Geografia - państwa i stolice Azji, polski - Syzyfowe Prace. A i sprawdzian z biologi i 50 pytań na bierzmowanie. No to będzie ciekawe, szczególnie jeżeli ma się brata chorego na zapalenie oskrzeli i przynajmniej jeden z rodziców chce być w domu ;/ Do tego dochodzą SKS i kurs tańca.

Jane napisał:

Geografia - państwa i stolice Azji.

Ja miałam dzisiaj z całego świata taki sprawdzian, więc...

Angie napisał:

[link widoczny dla zalogowanych]

Jane napisał:

Julciu, żeby tylko. A nadzieję odtworzyłam, ale po prostu nie rozumiem czemu onet się przyczepił? ;/

Ekhem... Na przykład ortografa w adresie bloga. Powinno być "nadziei".
Chociaż Onet do poprawnej pisowni nigdy specjalnej wagi nie przywiązywał, więc... Confused

Panna Rumiana napisał:

Jane napisał:

Geografia - państwa i stolice Azji.

Ja miałam dzisiaj z całego świata taki sprawdzian, więc...

Nam to łaskawie rozbili ostatnio mieliśmy w jednym czasie Europę i Afrykę. Dwa tygodnie później dwie Ameryki. Jeszcze trochę zostało, a i sprawdzain ze wszystkiego i tak na pewno będzie.

Strzyga napisał:

Ekhem... Na przykład ortografa w adresie bloga. Powinno być "nadziei".
Chociaż Onet do poprawnej pisowni nigdy specjalnej wagi nie przywiązywał, więc...

Wiem, że jest błąd na samym początku wiedziałam, ale adres mi się spodobał, a był już ogólnie zajęty, więc się dodało 'j' i nikt nie mam tego za złe. Zresztą i tak to zmieniłam na [link widoczny dla zalogowanych] ponieważ wreszcie adres się zwolnił.

No to dziewczyny za tego bloga to wam serdecznie współczuję *pociesza*, ale co do tych sprawdzianów... brr... dobrze, że ja nie mam się czym chwalić xD

Nikt tego nie musi czytać, serio. Po prostu nie należę do osób, które głośno użalają się na wszystko, więc muszę się gdzieś wyżyć.
Mama znów trafiła do szpitala. Adam pojechał do Niemiec. Więc zostałam z trójką młodszego rodzeństwa, domem, szkołą i dwójką bliźniaków, którzy nic nie robią, tylko się opieprzają. Muszę wstawać najpóźniej o piątej rano, żeby doprowadzić się do porządku, często muszę kończyć lekcje, przy których zasnęłam. Robię śniadanie, często coś do nagrzania na obiad, ale i tak nikt tego nie je, bo przecież takiego paskudztwa oni do ust nie włożą. Wyprowadzam trzy psy, wmuszam w rodzeństwo śniadanie i muszę ich doprowadzić do używalności. Uczesać, ubrać, pomóc spakować. Odwożę ich do przedszkola, żłobka i podstawówki, które są zupełnie nie po drodze do mojego gimnazjum. Oczywiście, że mój brat sam mógłby się tym zająć, bo ma po drodze, ale gdzie tam. Lecę spóźniona do szkoły, przychodzę do sali albo równo z nauczycielem, albo po nim. Mam masę klasówek i sprawdzianów, zbliża się test z geometrii, który zaważy o ocenie na koniec roku. A oczywiste jest, że na koniec gimnazjum chcę mieć dobre oceny. Ale, do ku*wy nędzy, nic mi nie wychodzi, bo nawet nie mogę w spokoju usiąść i się pouczyć, a nauczyciele jęczą, że albo się nie uczymy, albo wciąż przypominają o teście, jakbyśmy zapomnieli. Już nawet nie wspominam, że muszę chodzić na treningi siatkówki, bo jestem kapitanem. A zdarza mi się nie przyjść, bo chyba oczywiste jest, że czasami mogę nie wyrobić z zaprowadzeniem rodzeństwa do lekarza, na zajęcia pozalekcyjne etc. Biegiem do domu, bo wszyscy są głodni, ale nikt nie może odgrzać w mikrofali kotletów. Trzeba posprzątać, bo w ciągu 24 h robi się taki syf, że ja wysiadam. Potem biegiem do mamy do szpitala, ze sztucznym uśmiechem. I poudawajmy grzeczną córeczkę, która opowiada, że w domu wszystko gra, radzimy sobie dobrze, w szkole idzie mi świetnie, mam dobre oceny, a Gabryśka i Borys bardzo mi pomagają we wszystkim.

Ooo kochana to ja ci współczuję. Za teki rodzeństwo.. Ja dziękuję..

;/ Naprawdę super, nie ma jak to wsparcie rodzeństwa ;/ Mama zaś w szpitalu? Zobaczysz jakoś będzie. A i nie wiedziałam, że jesteś kapitanem ^^

No, ale nie czytaj tego, bo ja pocieszać nie umiem i nigdy nie umiałam.

Nie chce mi się edytować poprzedniego postu.
Zazwyczaj pomagałam w biologii koleżance z klasy, która nie uczyła się najlepiej. Ja wszystko rozumiałam, z bioli szło mi dobrze, więc jej pomagałam przed klasówkami, a za to biologica zawsze mi ocenę podwyższała. Teraz znów mamy mieć klasówkę, więc Karolina podeszła do mnie i spytała, kiedy może wpaść, żebym jej wszystko wytłumaczyła. Doskonale wiedziała, jaką mam sytuację, ale nawet nie zapytała, czy mam czas jej pomóc. Nie mogę jej pomóc, kruka*uks. Nie dość, że nie mam czasu, to ostatnio nic nie rozumiem. Bo na lekcjach moim głownym celem jest nie zaśnięcie. Ja sama nie mam czasu przygotować się do klasówek, a co dopiero pomagać innym. Serio, jakby poczytała podręcznik, krzywda by się jej nie stała. Ale niektórzy tego nie rozumieją.
Dzisiaj na sksie tak upadłam, że zrobiłam sobie coś z kolanem i teraz boli jak nie wiem. We wtorek jedziemy na następny etap zawodów, więc nie wiem nawet, czy pojadę. A jeśli nie, kapitanem na jakiś czas zostanie suka stulecia. (przepraszam za wyrażenie, ale wydaje się najlepsze). Nie dość, że grać nie umie, to rządzi się i pomiata wszystkimi.
Przypuszczam, że jutro wieczorem coś dopiszę.
I serio, ja nie piszę tego po to, żebyście to czytały i pisały, że wszystko będzie ok. Albo żebyście miały kiepską telenowelę. Po prostu lepiej mi wyżyć się na klawiaturze, niż na Bogu winnych znajomych.

Oh ty moja biedaczko. Ja niestety tez pocieszać nie umiem, ale muszę ci wyznać, że mamy straszne podobne problemy xD Nie jesteś sama ^^ *pociesza*